W sobotę o godzinie 14:00, na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni, zostanie rozegrany mecz pierwszej kolejki Topligi. W tym spotkaniu Seahawks Gdynia podejmą Panthers Wrocław.
Gospodarz: Seahawks Gdynia (0-0)
Gość: Panthers Wrocław (0-0)
Data i godzina: 25 marca, godz. 14:00
Stadion: Narodowy Stadion Rugby, ul. Kazimierza Górskiego 10, Gdynia
Liga: Topliga
Bilety: Wstęp bezpłatny
Mecz inaugurujący dwunasty sezon najwyższej klasy rozgrywkowej PLFA to prawdziwa futbolowa gratka dla kibiców. Wrocław i Gdynia wiodą prym w topligowej stawce prowadząc między sobą zażartą walkę oraz przy okazji udowadniają, że rozwój tego sportu w Polsce nie ma ograniczenia prędkości. Ich ostatnie trzy pojedynki w SuperFinałach spowodowały, że na każde kolejne starcie czeka się z utęsknieniem.
Nie możemy podejść do nowego sezonu z przeświadczeniem, że skoro zdobyliśmy mistrzostwo, to będziemy je mieć do końca świata. Obiecaliśmy pięć lat dominacji i właśnie je zaczęliśmy.Patryk Matkowski, skrzydłowy Panthers Wrocław
Seahawks, czyli najbardziej utytułowana drużyna w naszym kraju, która wbrew wszelkim zapowiedziom całkowicie zdominowała pierwszą dekadę istnienia PLFA, zmierzy się z Panthers, czyli najprężniej rozwijającym się klubem ostatnich lat. Na poparcie tego ostatniego określenia wystarczy wspomnieć, że rok po kompromitacji w X SuperFinale (porażka z Jastrzębiami 21:28) wrocławianie nie tylko poradzili sobie z kryzysem, ale wrócili na tyle silni, żeby zdobyć aż cztery tytuły mistrzowskie (Topliga, PLFA J-11, PLFA II oraz Puchar Europy).
- Nie chcemy wracać do przeszłości. Może tak po prostu miało być? Dzięki tym porażkom zyskaliśmy Nicka Johansena, który jest świetnym trenerem i mentorem. Gdyby nie te potknięcia w finałach to nie dotarlibyśmy do miejsca, w którym obecnie jesteśmy – komentuje Patryk Matkowski, skrzydłowy wrocławskiego klubu. Dzięki swoim osiągnięciom Pantery przyćmiły w zeszłym roku swojego gdyńskiego arcyrywala mimo że ten wcale nie zanotował aż tak słabego sezonu (Seahawks odnieśli tylko dwie porażki; w rundzie rewanżowej oraz w finale - obie z Panthers). - To, co było rok temu, to historia. Nie ma potrzeby do tego wracać. Liczy się teraźniejszość, w której będziemy chcieli pokazać niedowiarkom, że w zeszłym sezonie nie pokazaliśmy wszystkiego na co nas stać. Porażka w SuperFinale była przypadkiem. Ten błąd musimy teraz naprawić - zapewnia Jakub Mazan, zawodnik Jastrzębi.
Na ich drodze staną ponownie wrocławianie: - Nie zdawaliśmy sobie sprawy z pełni naszych możliwości, kiedy przystępowaliśmy do rozgrywek europejskich. Dopiero teraz wiemy, na co nas stać. Nie możemy podejść do nowego sezonu z przeświadczeniem, że skoro zdobyliśmy mistrzostwo, to będziemy je mieć do końca świata. Obiecaliśmy pięć lat dominacji i właśnie je zaczęliśmy - mówi z entuzjazmem Matkowski.
Sobotnie starcie to także rywalizacja dwóch cytowanych futbolistów, którzy mieli niedawno okazję zagrać w... jednej drużynie. Wzięli udział w prestiżowym meczu USA vs. Europa, który odbył się w Myrtle Beach w Karolinie Południowej. - Pierwszy trening z zawodnikami, którzy ćwiczą ten sport od dziecka pamiętam doskonale. To była ogromna różnica w porównaniu z tym, do czego przyzwyczaiłem się w Polsce, ale z każdą kolejną godziną szło mi coraz lepiej. Ten wyjazd dał mi wiele do myślenia, spojrzałem na futbol z innej strony i to dodało mi większej pewności siebie. Jestem wdzięczny za wsparcie ze strony drużyny i polskich kibiców, którzy pozwolili mi spełnić marzenie – wspomina skrzydłowy gdyńskiej ekipy.
- To była wspaniała przygoda, którą zapamiętam na długo. Po meczu miło było słyszeć opinie, że Polacy jednak potrafią grać w futbol i wcale nie są gorsi od tych, którzy trenują od najmłodszych lat. Czy przez to doświadczenie więcej oczekuje się po mnie w klubie? Od zawsze tak było. Nadal tak samo ciężko pracuje i daje z siebie 100% - opowiada jeden z liderów Panter.
Znaczenie wybijających się polskich zawodników znacznie wzrosło na skutek nowych regulacji odnośnie liczby importów. Kluby zostały ograniczone do wystawienia tylko jednego obcokrajowca w danej chwili na boisku oraz w sumie dwóch w składzie meczowym. Przepisy te najmniej dotknęły Pantery, które przede wszystkim znane są z rozwoju rodzimych graczy. Dodatkowo wrocławianie ściągnęli jeszcze takich utalentowanych futbolistów jak: Filip i Jakub Kłoskowcy (dawniej Kozły Poznań i Warsaw Eagles), Hubert Ogrodowczyk (powraca do Polski po grze w lidze australijskiej) oraz Adam Nelip, czyli przebojowy rozgrywający, który zrobił furorę w PLFA I reprezentując barwy Gliwice Lions.
Natomiast w kwestii obcokrajowców zdecydowano się na sprawdzonych Amerykanów – do Wrocławia powrócili znani i lubiani: Deante Battle oraz Rickey Stevens. Dołączył do nich Timothy Morovick, który ma zastąpić Stevena White’a. - Gdybym miał porównać wszystkich dotychczasowych rozgrywających, od których miałem przyjemność odbierać piłki, to najlepiej współpracowało mi się z Kylem Israelem. Morovicka zaś oceniam jako lepszego podającego niż z White’a. Musieliśmy, co prawda, ze względu na Timothy`ego zmienić nasz system ofensywny, ale to powinno jeszcze bardziej poprawić ofensywę – podsumowuje Matkowski.
Inaczej sprawa ma się w Gdyni, gdzie nie obejrzymy żadnego obcokrajowca z poprzednich rozgrywek. Na ich miejsce Jastrzębie mogły wybrać jednego futbolistę do ofensywy i jednego do obrony. W ataku – przez brak polskiego odpowiednika – postawiono na rozgrywającego Zandera McKeana, który ma doświadczenie w lidze fińskiej, niemieckiej oraz serbskiej. Z kolei po drugiej stronie piłki ujrzymy linebackera Granta DePalmę. Jednak to nie jedyne wzmocnienia gdynian.
- Za największy plus uważam sprowadzenie Mirka Babiarza, który jest odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. W tym roku bardziej skupiliśmy się na kondycji i motoryce, dzięki czemu widać duży postęp. Poza tym równie duży progres osiągnęła nasza linia ofensywna pod okiem, ściągniętego w tym roku, Lewisa Bailey’a – wyjawia Mazan.
Nadchodzące starcie można nazwać już niewątpliwie klasykiem. Prawdziwe starcie tytanów odpowie na pytanie, kto lepiej przepracował przerwę między sezonami. Czy można wymarzyć sobie lepszy start rozgrywek?